Zdechły koń – czyli kiedy zejść z siodła?
- Kancelaria
- 36 minut temu
- 3 minut(y) czytania
Czym jest „teoria zdechłego konia”?
Zdechły koń – czyli kiedy zejść z siodła?
„Jeśli odkryjesz, że jedziesz na zdechłym koniu – najlepszą strategią jest z niego zsiąść.”
Ta przewrotna zasada, znana szerzej jako teoria zdechłego konia, pochodzi z kultury rdzennych Amerykanów, ale największą popularność zyskała jako satyryczne narzędzie w zarządzaniu. Wbrew pozorom, nie chodzi tu o konie, tylko o podejmowanie działań, które dawno straciły sens, a mimo to trwamy w nich z rozpędu, lęku lub przyzwyczajenia.
Zamiast zejść z padniętego wierzchowca, próbujemy różnych działań „ratowania sytuacji”:
kupujemy lepszy bat,
zmieniamy jeźdźca,
organizujemy dodatkowe szkolenia z jazdy konnej,
porównujemy się do innych, którym też zdechł koń,
szkolimy się z jazdy na martwym koniu,
mówimy „tak było zawsze”,
zmieniamy definicję „zdechłego” – np.: w końcu dostanę podwyżkę,
zakładamy komisję do zbadania przyczyn śmierci konia.
Zabawne? Owszem. Ale jeśli spojrzysz na swoje życie finansowe – być może mniej niż byś chciał/chciała.
Zdechły koń w świecie finansów
Wyobraź sobie, że Twoja sytuacja finansowa to koń. Przez lata Cię niósł – może nie w galopie, ale stabilnie. Aż przestał. Przychody/ dochody się skurczyły, długi urosły, a każda kolejna decyzja to tylko gaszenie pożarów.
Co robisz?
Większość ludzi… zostaje w siodle. Pomimo tego, że koń nie żyje – czyli sytuacja straciła wszelkie oznaki zdolności do poprawy, zmiany – to nadal próbujemy:
wziąć nowy kredyt, by spłacić stary,
opóźniamy się z płatnościami za ZUS/US lub raty kredytów, żeby „jakoś przetrwać”,
przestajemy opłacać rachunki, faktury, czynsz,
unikamy konfrontacji z rzeczywistością, bo to zbyt trudne emocjonalnie.
Brzmi znajomo?
Przykłady jazdy na zdechłym koniu:
Objaw | Rzeczywistość | Co mówisz sobie? |
Kredyt rośnie mimo spłat | Odsetki pochłaniają wszystko | „Jeszcze jeden miesiąc, może się odbiję” |
Firma miesiącami na minusie | Nie ma środków na wypłaty ani podatki | „Jeszcze trochę, klienci wrócą” |
Rosnące zaległości komornicze | Zajęcie konta, lęk, stres | „To tylko tymczasowe, dam radę” |
Dni bez snu, ukrywanie sytuacji | Ciało i psychika wysiadają | „Nie mogę się teraz poddać” |
Pensja nie wystarcza do końca miesiąca | Pożyczasz środki, na najpilniejsze wydatki, aby dociągnąć do końca miesiąca | „ W przyszłym miesiącu oddam” |
To nie jest walka o przyszłość. To jest utrzymywanie pozorów działania, jazda donikąd — na martwym wierzchowcu.
Dlaczego tak trudno zejść z siodła?
Bo zejście to:
symbol porażki – musisz przyznać, że coś się nie udało, lub że coś nie działa
moment utraty kontroli – bo nie wiesz, co dalej, boisz się nieznanego
konieczność zmiany – a ta zawsze boli, generuje stres i niepokój.
Ale jest też druga strona medalu: zejście z konia to akt odwagi i początek prawdziwego rozwiązania.
Co się dzieje po zejściu z konia?
Wyobraź sobie, że zamiast trwać w iluzji, mówisz sobie prawdę: „Ten koń już mnie nie poniesie. Czas zejść, odpocząć, zastanowić się i poszukać nowej drogi.”
To może oznaczać:
Rozpoczęcie restrukturyzacji – czyli uporządkowanie zobowiązań i próba ich realnej spłaty.
Wniosek o upadłość konsumencką lub firmową – kiedy sytuacja jest nie do odratowania.
Zatrzymanie spirali zadłużenia – zanim wciągnie Ciebie i rodzinę na dobre.
Odzyskanie kontroli nad własnym życiem – psychiczną, emocjonalną, finansową i prawną.
Kiedy zejść z konia?
Nie wtedy, gdy sytuacja stanie się „idealnie tragiczna”.
Tylko wtedy, gdy:
nie masz realnej perspektywy na poprawę sytuacji w ciągu kilku miesięcy,
podejmujesz kolejne decyzje w lęku i chaosie, z wiecznym poczuciem winy i porażki, a nie z harmonogramu i planu,
żyjesz w chronicznym stresie i zaczynasz mieć problemy zdrowotne lub rodzinne,
unikasz otwierania listów, bo boisz się, co tam znajdziesz oraz odbierania telefonów z nieznanych numerów.
Nie zostawaj sam/sama z koniem
Jeśli czujesz, że właśnie siedzisz na zdechłym koniu – pora to sprawdzić. Może da się go jeszcze uratować, a może trzeba zejść i poszukać nowego środka transportu. Ale jedno jest pewne – nie warto trwać w iluzji tylko dlatego, że już tak długo jedziesz.
Czasem największym aktem siły nie jest walka – tylko odpuszczenie.
Jeśli chcesz porozmawiać o Twojej sytuacji, spojrzeć na nią chłodnym okiem i bez oceniania – jesteśmy tu, by pomóc. Wypełnij :
Comments